sobota, 28 stycznia 2012

[10] Już nic nie rozumiem…

             

       Pocałowałam mojego ukochanego na pożegnanie i szepnęłam:
-Nie martw się…wszystko będzie dobrze to tylko trzy dni.- Ten mi przytaknął i złożył ostatniego całusa na moich wargach. Po chwili wyszedł razem z Mattem. Zamknęłam za chłopakami drzwi i wróciłam do Alex, która robiła kolacje w kuchni. Uśmiechnęłam się na widok tańczącej blondynki w rytm muzyki lecącej z radia.
-Co dziś zjemy?- Zapytała.
-Cokolwiek…jestem strasznie głodna.- Powiedziałam siadając przy wysepce kuchennej. Nagle coś zaczęło lizać mnie po nodze. Zerknęłam w dół i zobaczyłam Luckiego. Sięgnęłam po szczeniaka po czym położyłam go sobie na kolanach.
-Zamówmy pizze ,co ?- Zaproponowałam.
-No tak…faceci wyjechali to nie zaszkodzi się trochę po obżerać.-Odparła z uśmiechem na ustach. Jak ona to robiła ,że zawsze była taka promienna ?
-Masz jakieś filmy ?- Zapytała.
-Coś się znajdzie.- Nagle wybuchłam śmiechem.- Czuje się jak bym miała dziesięć lat i organizowałabym „piżama party”- Po chwili Alex też zaniosła się śmiechem i krzyknęła.
-No to na co czekasz ! Idź się przebrać w piżamę a ja zadzwonię po pizze.- Pocałowałam w czubek głowy mojego psiaka i mruknęłam:
-Moja przyjaciółka to wariatka.- Szczeniak radośnie zaszczekał.- On się ze mną zgadza !- Powiedziałam śmiejąc się. Alex wytknęła na mnie język po czym wskazała na drzwi od łazienki.



                                                                   ***

    Wczorajszego dnia było świetnie. Znowu nie musiałam się niczym przejmować tylko być po prostu sobą. Przyznaję ,że nie mogłam zasnąć. Ciągle spoglądałam na wejście do sypialni…prosząc abym nie zauważyła tam niewielkiej postaci dziewczynki. Na całe szczęście nie przyszła. Wychodzi na to ,że pojawia się tylko wtedy gdy jestem sama. Obiecałam sobie ,że dziś poszukam jeszcze jakiś informacji na temat jej całej rodziny a tym samym tego domu.
-Eli !- Krzyknęła Alex. Wyrwana z rozmyślań szybko spojrzałam na przyjaciółkę.
-Przepraszam…zamyśliłam się.- Szybko powiedziałam coś na swoje usprawiedliwienie.
-Pytałam kiedy ostatni raz robiłaś zakupy. W lodówce masz pustki a mi burczy w brzuchu.- Powiedziała z uśmiechem.
-Ostatnio zupełnie zapomniałam. Ale możesz iść do sklepu.
-Ja muszę iść…dobra to ty się ubieraj w tym czasie po moim przyjściu coś zjemy potem pójdziemy na zakupy i na jakąś imprezę do klubu.- Odparła mocno kręcąc biodrami. Zaśmiałam się i wypchnęłam ją z kuchni.
    Dość szybko wzięłam prysznic i się ubrałam. Postanowiłam więc wykorzystać nieobecność Alex i poszperać w internecie na temat tego domu. Usiadłam na łóżku i położyłam na kolanach czarnego laptopa. Tak jak tamtej nocy zaczęłam wpisywać najprostsze frazy i dokładnie przeszukiwać każdą stronę. Gdy po raz kolejny chciałam wyłączyć stronę i poszukać innej nagle moją uwagę przykuła wypowiedź jednego z policjantów.
„Ciało młodszej dziewczynki zostało znalezione na strychu natomiast starszej w przedpokoju.”
Przeszukiwałam stronę dalej.
„Nie…na pewno nie możemy mówić o samobójstwie. Dziewczynki zostały zamordowane z zimną krwią”
Nagle usłyszałam płacz. Szybko podniosłam głowę do góry i spojrzałam na korytarz. Delikatnie zsunęłam laptopa z nóg. Słysząc oddalający się dźwięk powoli wstałam ze swojego miejsca i poszłam w jego stronę. Zdrowy rozsądek kazał mi zostać w sypialni i poczekać na przyjście Alex. Jednak moimi stopami kierowała pewna siła której nie umiałam wytłumaczyć. Odgłosy dochodziły z strychu. Moje serce zaczęło bić mocniej.
-Nie umiałam…
Usłyszałam zrozpaczony głos. Gwałtownie się zatrzymałam…to nie Ona.
-Elizabeth ?- Zapytałam cicho. Płacz ustał a ja poczułam przeszywające zimno.- Elizabeth mogę ci pomóc…-Powiedziałam.
-Już za późno…-Jęczała.- Za późno na cokolwiek !!!!!!- Krzyknęła tak głośno ,że szybko zakryłam uszy rękoma. Po chwili widziałam już tylko ciemność…



-Eli…Obudź się proszę…-Usłyszałam zmartwiony głos Alax. W tej samej chwili poczułam się cała obolała.- Co się stało ?- Zapytała dziewczyna pomagając mi wstać. Podreptałyśmy powoli do sypialni i usiadłam na łóżku.
-Chyba spadłam ze schodów…-Powiedziałam słabym głosem.
-Tego się domyśliłam…ale czemu ?
-Poślizgnęłam się.- Skłamałam. Ta szeroko się uśmiechnęła.
-Zawsze musisz coś wywinąć…niezdara z ciebie.- Delikatnie się do niej uśmiechnęłam.- Nie dzwoniłam do Arona więc jeżeli chcesz możesz to zrobić.
-Po co ? To był zwykły wypadek. Będzie się martwił.- Powiedziałam i się położyłam.- Wybacz ale z dzisiejszej imprezy raczej nic nie będzie jestem strasznie obolała.
-To nic…posiedzimy w domu. Idę zrobić coś do jedzenia. - Odparła i poszła do kuchni.
Moje myśli krążyły wokoło tego co się stało. Czy naprawdę usłyszałam Elizabeth ? Dlaczego w takim razie nie widziała jej jeszcze Ona ? Już nic nie rozumiem…
    Wieczór mijał spokojnie. Oglądałyśmy film…a raczej Alex oglądała. Ja nie mogłam przestać myśleć o Elizabeth.
-Kocham happy endy !- Krzyknęła blondynka a ja podskoczyłam przestraszona. Szybko sztucznie się uśmiechnęłam i przyznałam jej całkowitą racje.- Jestem strasznie zmęczona…idziemy spać czy jeszcze coś obejrzymy ?
-Chodźmy spać.- Odparłam wyłączając telewizor. Alex położyła się na łóżku a ja wskoczyłam pod kołdrę na materacu. Tak…muszę spać na materacu bo ona strasznie się rozpycha. Położyłam głowę na poduszce i od razu zasnęłam.
    Zimno…zimno…Czemu tu tak zimno ? Otworzyłam jeszcze zaspane oczy i spojrzałam w kierunku wejścia. Szybko się podniosłam widząc cień.
-Lucky…-Jęknęłam niezadowolona patrząc na wchodzącego do pokoju psa.-Przestraszyłeś mnie. Szczeniak do mnie podbiegł i ułożył się spać. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła zimnego wiatru.
-Nie otwierałam okna…-Mruknęłam sama do siebie i podeszłam je zamknąć. Wtedy podłoga za mną zaskrzypiała a Lucky zaczął warczeć.
-Myślałaś ,że wszystko już wróciło do normy ?- Zapytała podchodząc bliżej. Na jej bladą twarz opadały długie czarne włosy. Nagle się zaśmiała widząc jak robię krok do tyłu i uderzam plecami o ścianę. Mój puls gwałtownie przyspieszył.
-Nie masz dokąd uciekać ?-Jęknęła. Szybko spojrzałam na Alex która nadal smacznie spała.-Powiem ci ,że twoja przyjaciółka jest strasznie głośna…bardzo mnie denerwuje.
Przełknęłam głośno ślinę i wyciągnęłam trzęsącą się rękę w poszukiwaniu noża którego schowałam za książkami. W tamtym momencie podbiegł do niej szczeniak a ona go kopnęła z całej siły. Zaczął cichutko piszczeć i utykać na jedną łapkę. W moim sercu pojawiła się ogromna dziura…Było to pomieszanie bezsilności ,bólu i gniewu.
-Po co mi to robisz ? To nie ma absolutnego sensu… Twoja siostra nie żyje…i tak jak ty tutaj obecnie jest.-Powiedziałam cicho.
-Naprawdę myślisz ,że uwierzę ci w te brednie ? Pomogłam ci…A ty miałaś wrócić i pomóc mi !- Warknęła. Nagle zaczęło dziać się coś dziwnego…

Dwie dziewczynki stały w przedpokoju trzymając się za ręce. Starsza brunetka była zalana łzami natomiast młodsza szatynka patrzyła na nią z zimną krwią. Ktoś dobijał się do drzwi. Walił w nie pięściami i nogami wykrzykując różne rzeczy.
-Odciągnę go od ciebie…-Powiedziała młodsza.
-Emylly a jeżeli coś ci się stanie ?- Zapytała brunetka dygocząc ze strachu. „Otwierajcie !”
-Nic się nie stanie…Ty w tym czasie zbiegniesz po nóż i go zabijesz. Słyszysz ? Będziesz musiała go zabić.- Dziewczyna z płaczem pokiwała głową. Nagle drzwi się otworzyły uderzając o ścianę. Do pomieszczenia wszedł średniego wzrostu mężczyzna z grubą liną w ręce.


-O Boże…-Szepnęłam.- To on was zabił…To wasz ojciec was zamordował…-Patrzyłam z przerażeniem na Emylly.
-Nigdy więcej nie wchodź w moje wspomnienia !!!-Wydarła się dziewczynka i do mnie podbiegła ściskając w dłoni sztylet. Przyłożyła go do mojej szyi i warknęła.
-Tamtego dnia nie wróciłaś…Już nigdy cię nie widziałam, aż do teraz. Pozwoliłaś ,żeby założył mi sznur na szyję…Więc pewnie pozwolisz także na to !
Podbiegła do łóżka w którym leżała Alex i podniosła wysoko nóż do góry.
-Zrób tylko jeden krok a ją zabiję…
Moje serce zaczęło bić mocniej a w żyłach krążyła adrenalina. Nie wiedziałam co robić…Spojrzałam ze strachem na jej uśmiech. Do moich oczu napłynęły łzy. Byłam zupełnie sparaliżowana. Patrzyłam w ciszy jak nóż zbliża się do klatki piersiowej mojej przyjaciółki… Gdy nagle Lucky zaczął szczekać a Emylly odwróciła się w kierunku z którego dochodził dźwięk. W tamtym momencie do niej podbiegłam i złapałam za jej zimne ręce próbując wyrwać nóż. Ostrze zalśniło w blasku księżyca w tym momencie gdy zbliżyło się do mojego nadgarstka. Po chwili poczułam zapach krwi i ciepłą ciecz spływającą po mojej ręce. Dziewczynka wykorzystała chwilę mojej nieuwagi i przesunęła nożem kilka razy po moich rękach.
-Zostaw ją !- Wydarłam się. I wtedy wszystko zaczęło się dziać strasznie szybko. Alex poruszyła się niespokojnie na łóżku i powoli otwierała oczy. Ona zniknęła a ja stałam z sztyletem uniesionym wysoko nad głową przy ciele blondynki.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- Zaczęła krzyczeć dziewczyna gdy tylko mnie zauważyła. Z płaczem wyrzuciłam nóż za siebie i upadłam na podłogę w strugach swojej krwi.      





_______
Od Jemi : W końcu pojawił się duch ! :D W tym rozdziale jest praktycznie wytłumaczona historia Elizabeth i Emylly :) Jest dużo akcji...no o ten mam nadzieję ,że się podoba :D hahaha :) (przepraszam za czcionkę ale mam z nią kłopoty)
Dedykacja : Rozdział dla tych którzy mnie wspierają w tym co robię i wytrwale komentują bloga ;) Kocham was :*:*

6 komentarzy:

  1. Super!
    Dużo akcji, strasznie mi się podoba;D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację ! Ten rozdział wymiata,jest jedną wielką akcją ! Wspaniały ! Czekam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z powyżej! :D Biedna Eli... Ciekawa jestem, czy już teraz wsadzą ją do psychiatryka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie moge dodać komentarz .!! ;)
    No akcja była, jejku boooski rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog, bardzo mi sie podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny !
    Tyleeee w nim akcji :)
    Czekam na kolejny !!!
    Julia.

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to tylko kilka słów a dla mnie ogromne wsparcie :)