piątek, 6 stycznia 2012

[8] Nie byłam wstanie nawet otworzyć oczu. Poczułam jeszcze ciepło i wpadłam w głęboki sen.


Aron mocno mnie podtrzymywał w pasie. Gdy doszliśmy do samochodu   sprawnie otworzył drzwiczki i pomógł mi się wsunąć do środka. Nadal nie czułam się najlepiej ale wiedziałam ,że w szpitalu nie dojdę do siebie. Dręczyły mnie koszmary przez które nie mogłam spać…czasami udawało mi się zdrzemnąć na godzinkę lub dwie. Nie miałam apetytu, a gdy w siebie wmuszałam jedzenie po pewnym czasie je zwracałam. Okropnie mnie to wszystko męczyło. Lekarz uznał ,że powinnam wyjechać z miasta i wydobrzeć gdzieś na łonie natury. Zgodziłam się na to ochoczo mając nadzieję ,że Ona nie wyruszy ze mną. To właśnie przez Nią moje życie zamieniało się w koszmar.
Po piętnastominutowej jeździe w ciszy zatrzymaliśmy się pod naszym mieszkaniem. Aron spojrzał na mnie pytająco:
-Nie chcę tam wchodzić…weź jakiekolwiek ciuchy i wracaj.
-Dobrze…-Odparł i delikatnie mnie pocałował.-Postaram się to zrobić jak najszybciej.-Przytaknęłam mu nie mając siły nawet się uśmiechnąć. Szybko wyszedł i wbiegł do domu. Gdy otworzył drzwi miałam wrażenie ,że zrobiło mi się zimniej. Przymknęłam powieki i oparłam głowę o szybę.
            Obudziła mnie przyciszona rozmowa.
-Śpij Eli…śpij…-Usłyszałam cichy głos matki. Nie byłam wstanie nawet otworzyć oczu. Poczułam jeszcze ciepło i wpadłam w głęboki sen.



Spojrzałem na uśpioną twarz dziewczyny i delikatnym ruchem ręki odgarnąłem jej włosy z twarzy. Zacisnąłem mocniej zęby zauważając ślady siniaków na szyi. Co prawda miały już żółtozielony odcień i większość z nich zeszła mimo to gdy je widziałem byłem na siebie niezwykle wściekły. Wyrzucając sobie moją nieobecność tamtej nocy w domu przykryłem Eli mocniej kocem. Pocałowałem jej czoło i wyszedłem z pomieszczenia.
Westchnąłem i zakryłem twarz dłońmi w salonie czekali na mnie rodzice Elizabeth.
            Siedziałem z kubkiem ciepłej herbaty w rękach i patrzyłem na zdziwione spojrzenie pana Lucasa:
-A więc policja i lekarze twierdzą ,że została zaatakowana w waszym mieszkaniu , tak ?- Zapytał patrząc na mnie. Przytaknąłem.- A już rozmawiałeś z Elizabeth o tym co się stało tamtej nocy ?
-Tak ale niewiele…Cały pobyt w szpitalu była bardzo słaba, nie chciałem jej męczyć.- Zapanowała cisza. Czułem ,że rodzice Eli są na nas źli za to ,że nie poinformowaliśmy ich od razu o wypadku tylko dowiedzieli się dwa dni przed naszym przyjazdem.
-Jeszcze raz państwo przepraszam za to ,że nie poinformowałem was o pobycie Elizabeth w szpitalu natychmiast po tym jak tam trafiła. Ja sam nie mogłem od razu do niej przyjechać bo mój szef zagroził mi zwolnieniem Gdy już przy niej byłem ciągle się o nią martwiłem i powiem szczerze ,że nawet nie pomyślałem aby zadzwonić. Jest mi przykro…-Powiedziałem jednym tchem. Pani Jonson od razu się do mnie matczynie uśmiechnęła i poklepując mnie po dłoni powiedziała ,że mnie doskonale rozumie.
-Przyznaje ja byłem na was wściekły ale cieszę się ,że wziąłeś dłuższy urlop i przyjechaliście do nas na święta.- Powiedział ojciec Eli.
Zupełnie zapomniałem…Święta.
- My też się cieszymy.- Odparłem.



                                                                                 ***


            Następnego dnia obudziłam się niezwykle wypoczęta. Podniosłam się szybko do pozycji siedzącej i cicho jęknęłam. Rana na brzuchu nadal bolała gdy wykonywałam gwałtowne ruchy. Mimo to sama się do siebie uśmiechnęłam. Spojrzałam na zegarek.
-Czwarta po południu ?!- Wrzasnęłam. Przerażona podeszłam do okna i je odsłoniłam aby upewnić się czy czas jest właściwy. Na zewnątrz robiło się już ciemno. Westchnęłam. Jak mogłam tak długo spać ? Podeszłam do lustra i zauważyłam ,że wyglądam okropnie. Byłam nadal nienaturalnie blada a moje ciemne oczy były pozbawione blasku. Na sobie miałam ciuchy w których wracałam ze szpitala a moje włosy były rozczochrane i tłuste. Pomimo to byłam szczęśliwa ,że wróciłam do domu. Zanim się jednak przywitam z rodzicami postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Z walizki znajdującej się niedaleko łóżka wyjęłam dżinsy , bokserkę i sweterek do połowy uda.
            Po godzinie z powrotem wróciłam do mojego pokoju ale już odświeżona. W lustrze dostrzegłam dawną siebie. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
-Kocham ten dom…-Mruknęłam wychodząc z pomieszczenia. Gdy weszłam do kuchni mama szybko do mnie podbiegła i mnie przytuliła z całej siły.
-Kochanie…Boże jak ja się za tobą stęskniłam.-Powiedziała.
-Ja za tobą też.-Odparłam czując jej perfum.- Mamo wiem ,że jesteście na Arona źli za to ,że wam nic nie powiedział ale…-Nie dała mi skończyć.
-Wczoraj nam wszystko wytłumaczył i nasz przeprosił.- Uśmiechnęłam się do niej dziękując jej tym samym za wyrozumiałość.-Jesteś głodna ?- Pokiwałam głową na znak zgody.
-A tak właściwie to gdzie jest tata i Aron ?- Zapytałam siadając przy wysepce kuchennej i patrząc jak wyjmuje z piekarnika parującą zapiekankę chińską.
-Pojechali po lampki. Dziś czas ustroić dom, święta tuż ,tuż.-Odparła. Jak mogłam zapomnieć o świętach…
-Tak cieszę się ,że tu przyjechaliśmy…-Powiedziałam.
-My też się cieszymy.-Odparła mama i podała mi talerz z wielką porcją zapiekanki. Po chwili wzięła swój i poszłyśmy do salonu.   
      

_____
Od Jemi: :):):):):):):):):):):):):):):):):):) Rozdział miał być pozytywny...Wyszło ? :P Nie bójcie się mam z zanadrzu jeszcze spory kawałek pokręconej historii Elizabeth :) Wprowadzę was w jej świat, postaram się abyście czuli to co ona czuje...dotrzecie tak jak ona do granic możliwości...Wystarczy cierpliwie poczekać :) Kocham was :*

5 komentarzy:

  1. Super;D Co prawda mało się dzieje, ale nie jest źle;D Rozkręcisz jeszcze akcję.
    Już czekam na kolejny rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo;D Nie mogę doczekać się następnego rozdziału..;D Uwielbiam takie mroczne historie..;D

    xoxo.
    Gossip Girl . ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i mam nadzieję,że to nie połowa opowiadania,a dopiero początek ;D Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Udało się, był pozyywtywny . ;)
    Super rozdział . <3
    ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie Fajnie KOcham To ;* Wbij Na mojego Blogaa ;)

    OdpowiedzUsuń

Dla ciebie to tylko kilka słów a dla mnie ogromne wsparcie :)